plany budowlane na biurku

O mieszkaniu od dewelopera

Zastanawiasz się jak to wszystko podzielić, połączyć, aby wszystko się zmieściło.
Patrzysz na plan mieszkania od dewelopera i widzisz, że jest kuchnia, łazienka, miejsce na pralkę, wielki narożnik. Normalnie cud miód wszystko jest.
A potem zaczynają się schody… i nie mówię dziś o schodach na piętro czy do piwnicy, ale o schodach z prawdą a fikcją kartki.

Dostajemy od dewelopera piękne plany, na których wszystko jest. Potem nawet pokaże nami wizualizacje. Gdzie mieszczą się szafy i wszystko tak pięknie wygląda.
Czasem staramy się zrobić wszystko na własną rękę, ale załóżmy, że tym razem zatrudniamy architekta wnętrz.

 Przychodzi do nas taka osoba, patrzy na plan, słucha uważnie co byśmy chcieli mieć w mieszkaniu (bo przecież, nie tak jak na wizualizacji od dewelopera, bo przecież wszyscy sąsiedzi będą chcieli, tak samo).
A i lodówka taka z dwoma drzwiami, zlew dwu- komorowy, segregacja śmieci na pięć pojemników, młynek na odpady, suszarka, bo przecież lepsza jest niż pralko-suszarka (bo tak gdzieś na forum było), dwie umywalki w łazience, przecież to teraz takie modne.
Lista oczekiwań rośnie a metraż na planie jak nie chciał, nadal się nie powiększył.
Projektant wnętrz patrzy i nagle pada to straszne zdanie.

„Jeżeli chcemy to, to tu musimy to. Jeżeli tamto to trzeba przestawić ścianę, bo się nie zmieści”.

 

dłoń na komputerze

 

Teraz moje pytanie, jak to jest z tym projektem od dewelopera a jak jest, że nic się nie mieści.
Wyjaśnię wam to z kwestii ekonomicznej. Projekt ma zawierać PODSTAWOWY asortyment. Przeważnie mieszkania są przygotowywane do rodziny 2+1 lub max 2+2. Dlaczego? Ponieważ rynek jest największy w tym obszarze. Deweloper dzięki temu jest wstanie zapewnić sobie pewną sprzedaż, ponieważ najwięcej osób będzie szukało takiego rozwiązania.
Dodatkowo zauważam różnicę między architektem (kiedyś ten tytuł nazywano architekt urbanista) a architektem wnętrz (architektem wnętrz nazywamy osobę z tytułem przynajmniej inżyniera, nie mylimy pojęcia z dekoratorem lub projektantem).
Architekt skupia się na bryle budynku a wnętrze traktuje trochę po „macoszemu”. Jak wszystko z PODSTAWOWYCH asortymentów się mieści a budynek nie chce się zawalić to jest dobrze. Taka osoba nie zwraca uwagi na standardowe wyposażenie w sklepach sieciowych. Mniej więcej szafa 60 cm głębokości na ok metr szerokości i jest ok. Jego nie interesuje, że szafę potem trzeba po dodaniu tynków robić na zamówienie. To jest nasz biznes, że wydamy więcej lub wstawimy mebel, który będzie wystawał lub kupimy mniejszy z dziurami zbierającymi kurz po bokach. Listwy przypodłogowe, które mają swoją grubość i wysokość nie są priorytetem i wiecie co. Z jednej strony to dobrze, bo kwestie budowy zostawiamy architektowi a kwestie wnętrza architektowi wnętrz. Dlatego, jeżeli projektujemy dom od postaw najlepiej mieć takie dwie osoby od początku w zespole. Wnętrzarz będzie zwracał uwagę na to co chcemy w środku i połączy ergonomię ze sztuką, a bryły i kubatury dopilnuje architekt.

 

niebieski ołówek

 

Niestety przy domach powtarzanych lub gotowych projektach takich luksusów nie ma. Dostajemy projekt i musimy sobie poradzić, ponieważ budynek istnieje.
Sytuacje najtrudniejsze są, wtedy kiedy musimy takie projektu ogólne dostosować do osób bardzo specyficznych.
Kiedy mamy np. wózek inwalidzi, który ma swój promień skrętu, do tego jeszcze musimy wziąć pod uwagę obrót np. przy lodówce, zaczyna bardzo brakować miejsca. Mikro łazienki są straszne w takim przypadku. Uwierzcie, robiliśmy nie jeden taki projekt.

Dodatkowo spotkaliśmy się z takimi sytuacjami, że coś, jest na projekcie od dewelopera, a potem na budowie tego nie ma. W tą stronę jest jeszcze ok, ponieważ zyskujemy miejsce. Gorzej jest jak się okazuje, że jednak coś musiało tutaj być, ponieważ… no tak przepisy i tyle. Wtedy to miejsce gdzieś nam ucieka i znów coś może się nie zmieścić.

 

tabele projektowe

 

Przez takie sytuacji inwestora może rozboleć głowa. Dlatego ze swoimi marzeniami i planami architekt wnętrz przydaje się już w fazie wyboru lokalu mieszkania. Można przecież wziąć kilka planów od różnych deweloperów i udać się z tym do architekta wnętrz, porozmawiać, nawet można porysować wspólnie na takim spotkaniu, aby ustawić, chociaż taki rzeczywisty plan mebli. Ponieważ architekt wnętrz ma oko do skali. I jest w stanie wyłapać takie małe „dziwactwa” w projekcie (nie piszę „błędy”, ponieważ to nie są błędy to są zaplanowane poczynania).